Twój koszyk jest pusty :(
Lubimy pić kawę poza domem, bo “jest lepsza”. Bo “lepiej zaparzona”, bo “są mili bariści i baristki”, bo “wszystkie te magiczne urządzenia” wydają nam się lepsze niż to, co mamy w domu. I tu Was zaskoczymy. Najlepszą kawę w tym roku, serwujemy w Waszych domach. Z pomocą Mateusza Kubika i Coffee Desk. Zaraz pokażemy Wam, jak ją zrobić. (Może być taka świąteczna jak na poniższym zdjęciu, ale może być też "mała czarna":)
Picie kawy - jeden z naszych najbardziej stałych i ulubionych rytuałów. W Polsce, gdzie spożycie jej od lat 90tych bezustannie wzrasta, wyrasta na jeden z rytuałów ulubionych. Zaczynamy w domu, a potem, wraz z rozwojem dnia przenosimy się do naszych biur i miejsc pracy, kawiarni, restauracji, stacji benzynowych. Łapiemy kawę w biegu, przystajemy na szybkie espresso, siadamy z przyjaciółmi, a czasem samotnie, żeby po prostu spędzić chwilę ze sobą.
Lubimy pić kawę poza domem, bo “jest lepsza”. Bo “lepiej zaparzona”, bo “są mili bariści i baristki”, bo “wszystkie te magiczne urządzenia” wydają nam się lepsze niż to, co mamy w domu. No właśnie - często tylko się wydają. No i czasy mamy tak dziwne, że biura zamknięte, kawiarnie i restauracje serwują kawę tylko na wynos, a aura nie sprzyja przesiadywaniu na zewnątrz.
W TRŁ, wraz z naszym partnerem Coffee Desk - przekonujemy i postulujemy: przenieśmy najlepsze praktyki i najmilsze rytuały pod własną strzechę. Dodatkowo mamy szansę zaskoczyć rodzinę podczas świątecznych śniadań, a nawet uzyskać kawowe zen w codziennym, domowym szaleństwie. Tylko jak to zrobić krok po kroku i najlepiej? I najprościej? Bez konieczności inwestowania w maszynę do espresso z manufaktury Synesso w Seattle, która to liczy sobie za swoje ekspresy od kilkunastu tysięcy dolarów w górę?
Bo bez niej w tym równaniu ani rusz. To przecież o nią się rozchodzi. Najważniejsze, żeby nam smakowała, a każdemu z nas smakują bardzo różne rzeczy. Ja, dla przykładu, najbardziej lubię kawy afrykańskie. Z Kenii, Rwandy, Etiopii. Piję tylko czarną kawę, przelewaną przez dripper, Chemex, wyciskaną w AeroPressie albo zaparzoną we frenchpressie. Lubię napary o mocnym, owocowym aromacie, świeże i iskrzące w smaku. Nie ma dla mnie wielu przyjemniejszych rzeczy o poranku, niż intensywna woń czarnych porzeczek z nad filiżanki kawy z Kenii, bądź subtelny herbaciano-bergamotkowy aromat kolejnej odsłony kawy z Etiopii. Dlatego zawsze wybieram bardzo jasno wypalone kawy, o jak najbardziej owocowym profilu.
Każdy może mieć zupełnie inne potrzeby. Moja małżonka z kolei, najbardziej lubi kawy o niższej kwasowości, delikatnej goryczy, cięższe i idąc bardziej w kierunki aromatów palenia: palonego cukru, skórki od chleba, kakao, ale też przypraw wanilii, cynamonu, pieprzu. W świecie kawy cudowne jest to, że wszyscy znajdziemy coś dla siebie.
Kawa jest niezwykle skomplikowanym naparem o liczbie zidentyfikowanych aromatów przewyższających wino, więc nie bójcie się eksperymentować i szukać swoich smaków. Pamiętajcie natomiast o pewnych podstawach, bez których wszystkie te nasze rozważania mogą nie mieć zastosowania.
Po pierwsze kawa musi być ŚWIEŻA. Ze świeżych zbiorów, świeżo wypalona, świeżo zmielona. Każda dobra palarnia podaje daty wypalenia na paczce. Sprawdzajcie ją. Kawa wietrzeje. I to dosyć szybko. Wietrzeje po zmieleniu, wietrzeje po otwarciu paczki, wietrzeje w paczce. Nawet jeżeli jest zapakowana z użyciem azotu w najlepszych opakowaniach. Im bardziej będzie zwietrzała, tym mniej będzie w niej smaku, będzie płaska i nijaka. A przecież nikt nie chce pić nijakich napojów. Najlepiej jak Wam się uda wypić ją w 1-4 tygodnie od daty wypalenia. Nie jest to bardzo skomplikowane - u mnie, dwie osoby i 3 koty zużywają około 400 g kawy tygodniowo. Koty nie piją. Nie muszę martwić się wietrzeniem. Kawę zamykam szczelnie w opakowaniu, w którym przychodzi. Większość firm stosuje strunowe paczki.
Drugi element, na który zwracam uwagę, to LOKALNOŚĆ. Zwłaszcza teraz, tych trudnych dla wszystkich czasach jest ona szczególnie ważna. Jeżeli nie będziemy wspierać swojego najbliższego otoczenia, to znikną wszystkie małe, fajne inicjatywy. Dlatego wybierajcie i wspierajcie polskie palarnie. Robią świetną robotę i od lat konkurują na rynku kaw wysokiej jakości z najlepszymi palarniami światowymi. Bo dobra kawa nie pochodzi z Włoch. Tylko z wprawnych rąk, którym zależy na dostarczaniu produktu najwyższej jakości. To najczęściej nie idzie w parze z wolumenem sprzedaży.
Zerknijcie na kawę od Wroasters - Etiopia z regionu West Arsi, Oromia (TUTAJ) w naturalnej obróbce - w filiżance miód, limonka i jaśmin! Co może być przyjemniejszego w środku dnia? A jeśli wolicie coś bardziej intensywnego to warszawski HAYB, we współpracy z Coffeedeskiem (TUTAJ) przygotował kolejną odsłonę kawy leżakowanej w beczce. To również Etiopia - Refisa Nensebo z nutami kwiatów i poziomek. Leżakowana w beczce po milk stoucie, a wcześniej bourbonie. Do kwiatów i poziomek dołączyły maliny, deserowa wanilia, Baileys. To dopiero przygoda! Jeżeli natomiast w ogóle nie wiecie, co wam może smakować, to wspomniany HAYB ma zestaw próbek po 60 gramów kaw afrykańskich i z Ameryki Środkowej (TUTAJ).
Pamiętajcie, że wszyscy jesteśmy zdolni do odczuwania tych, czasem szalonych aromatów i smaków - potrzeba jedynie odrobiny skupienia i praktyki. Zwracania uwagi. Przestawienia się z użytkowości jaką jest kofeina, na przyjemność.
Kawa nie tylko musi być świeża, ale też ŚWIEŻO ZMIELONA. Jest to prawdopodobnie najważniejszy zakup jaki Was czeka na drodze początkującego domowego kawosza. I często też najdroższy. Na pocieszenie - jest to zakup na długie lata. Zmielona kawa wietrzeje bardzo szybko. Do tego chłonie wilgoć i zapachy. Dlatego tak ważne jest mielenie jej tuż przed zaparzeniem, żarnowym młynkiem z regulacją grubości mielenia, żeby zachować odpowiednie parametry ekstrakcji.
Przyzwoity młynek kupicie już za około 200-300 złotych. Fajne młynki robi np. Barista Space (na stronie Coffee Desk znajdziecie np. TAKI). Jeżeli szukacie elektrycznego, to najlepszy stosunek jakości do ceny ma Wilfa. Od 400 złotych (np. TAKI). Dalej jest tylko drożej. Ja po latach korzystania w domu z Wilfy przerzuciłem się na ręczny Comandante (TUTAJ znajdziecie go na stronie Coffee Desk). Niezrównana równość przemiału i szybkość pracy (jak na ręczny młynek!). Moje kawy od razu zrobiły się pełniejsze w smaku, bardziej zniuansowane. Pamiętajcie natomiast, że jak robicie dużo kaw na raz i ta sytuacja powtarza się często, to może jednak łatwiej byłoby z elektrycznym młynkiem.
Mamy już dwie z czterech najważniejszych rzeczy: kawę i młynek z regulacją grubości mielenia. Teraz dwie ostatnie - urządzenia do zaparzania i sam proces. Może się on wydawać skomplikowany, ale to tylko pozory. To nie jest fizyka kwantowa!
W moim przypadku zaparzanie najczęściej odbywa się w dripperze. Ten ceramiczny / metalowy / szklany przedmiot umożliwia grawitacyjne zaparzanie kawy, która po zalaniu wodą jest filtrowana poprzez papierowy filtr i przecieka ze stałą prędkością do naczynia poniżej. Jednym z najbardziej znanych urządzeń jest dripper Hario model v60 (taki jak TUTAJ).
Oprócz kawy, młynka i drippera, wraz z jakimś naczyniem w którym wyląduje kawa, potrzebujecie jeszcze wagi gramowej, do odmierzenia odpowiedniej ilości kawy i wody, drewnianego mieszadełka, przefiltrowanej wody (używam wody z kranu i dzbanka Brity) o znanej temperaturze - w moim przypadku czajnik z termostatem i czajnika do zalewania kawy z długim i wąskim dzióbkiem - daje stały strumień wody.
Ważne są proporcje. Standardem jest 60 gramów kawy na litr wody. Ja najczęściej korzystam z zestawu 30/500 i 18/300. Cały proces wygląda następująco: gotujecie wodę - chcecie, żeby finalnie miała około 92 stopni. Ale możecie eksperymentować. Niektóre kawy będą tolerowały niższe/wyższe temperatury. Zakres może się wahać między 88-96 stopni. Zagotowaną wodę przelewacie do czajnika z dzióbkiem i najpierw dokładnie przelewacie wodę przez dripper z założonym filtrem papierowym - płucząc go. Następnie wsypujecie kawę i zalewacie odrobiną wody. Jeżeli wsypaliście 18g kawy, to wlewacie 2-3 krotność gramatury, delikatnie mieszacie i zostawiacie na 30 sekund. Ten proces pozwoli się kawie otworzyć i pozbyć resztek gazu.
Potem wlewacie resztę wody. Skąd wiecie ile? Postawcie cały zestaw na wadze gramowej. Możecie wodę wlać na raz, możecie na 2-3 razy. Ważne żeby wlewać powoli, kolistymi ruchami po spirali. Czas zaparzania to między 2 minuty 15 sekund, a 2.45. Jeśli czas zaparzania jest krótszy, to znaczy, że macie zbyt grubo zmieloną kawę i ekstrakcja przebiega zbyt szybki i jest słaba. Dostaniecie napar bez smaku i aromatu.
Młynki mają swoją regulację - Comandante ma np. wygodne pokrętło i przestawiamy je o charakterystyczną ilość klików. Wilfa ma pierścień, z poglądowo zaznaczonymi rodzajami napojów. Jeżeli natomiast kawa zaparza wam się za długo, to mielenie jest zbyt drobne. Ekstrakcja będzie zbyt długa i silna. Napar będzie nieprzyjemny w smaku, gorzki, cierpki.
Ale metod są setki. Szukajcie, próbujcie, eksperymentujcie. To najfajniejszy czas dla początkujących domowych kawoszy i dostarczy Wam niezapomnianych, aromatycznych doznań. Bo samo przebywanie z kawą, bawienie się jej smakiem, skupienie na zapachu i poszukiwanie własnej drogi, jest w kawowej przygodzie najlepsze. A dzięki takim miejscom jak Coffee Desk, macie nieograniczone możliwości próbowania kolejnych rzeczy w domowym zaciszu i sprawiania przyjemności innym.
Jeżeli natomiast czujecie się przytłoczeni tym wszystkim, to zawsze możecie nabyć sobie piękny Moccamaster. To mój ulubiony automat przelewowy łączący piękny design, zabójcze kolory i świetną jakość zaparzanej kawy! Spójrzcie tylko na te kolory! Jeśli chce podarować je bliskim, chodźcie TUTAJ.
Dostawa kurierem InPost
Bezpieczeństwo płatności SSL
Szybkie przelewy PayU
© Targi Rzeczy Ładnych
Korzystanie ze strony oznacza akceptację Regulaminu
Na naszej stronie używamy różnych technologii do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie i w Internecie. Do tego celu możemy zbierać Twoje następujące dane osobowe: imię, nazwisko, IP. Administratorem danych osobowych jest Ładne Rzeczy Sp. z o.o. spółka komandytowa Warszawa 01-410, ul. Raszei 6/4 NIP: 5272904215 Regon: 384240614 KRS nr 0000801791 Przeczytaj więcej
Akceptuję